50 lat temu, w dniach 14 – 22 grudnia 1970 r. miał miejsce strajk robotniczy na Wybrzeżu. Do jego stłumienia władze PRL użyły dużej liczby wojska, większej niż przy tłumieniu protestów w Poznaniu w 1956 r.

Bezpośrednią przyczyną wybuchu strajku była podwyżka cen detalicznych mięsa, przetworów mięsnych oraz innych artykułów spożywczych. Poinformowano o tym społeczeństwo 12 grudnia wieczorem, w dniu następnym komunikaty o podwyżkach cen podała prasa.

Strajk Rozpoczął się 14 grudnia w gdańskiej Stoczni im. Lenina, 15 grudnia kolejne strajki wybuchły w Gdyni, Elblągu, Słupsku i Szczecinie. Władysław Gomułka zezwolił na użycie broni w celu stłumienia strajku, co doprowadziło do śmierci, według oficjalnych danych, 45 osób. 1 165 osób odniosło rany, około 3 tys. zostało najpierw skatowanych, a następnie aresztowanych.

Do upadku ustroju socjalistycznego nikt z decydentów nie poniósł odpowiedzialności za wydarzenia grudniowe 1970 r. Jedynym oficjalnym gestem było przeproszenie za błędy i obietnica „ludzkich rządów” podczas spotkania Edwarda Gierka z robotnikami w Gdańsku.

Po 1995 r. oskarżono wprawdzie Wojciecha Jaruzelskiego, Stanisława Kociołka, Kazimierza Świtałę, wiceministra obrony narodowej Tadeusza Tuczapskiego oraz innych wojskowych, jednak nie doszło do ich skazania. Procesy przeciągały się oraz były wznawiane aż do 30 czerwca 2014 r., kiedy sąd apelacyjny w Warszawie uniewinnił Stanisława Kociołka od zarzutu "sprawstwa kierowniczego" zabójstwa robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.