aktualności

Noc Muzeów za nami
Tegoroczna Noc Muzeów za nami. Do naszego zamku zawitały tłumy turystów. Z dużym zainteresowaniem spotkał się wykład profesora Ryszarda Grygiela, poświęcony pradziejom i wczesnemu średniowieczu ziemi łęczyckiej. Jeszcze większą popularnością cieszył się konkurs - zabawa dla całej rodziny pn. „Szukaj skarbu”.
Diabeł Boruta, który zrobił nam psikusa i wśród eksponatów poukrywał grosze krakowskie z XIV w. miał pewność, że monety te nie zostaną odnalezione. Jakże się mylił, nie wierząc w umiejętności zwiedzających i poddając w wątpliwość ich spostrzegawczość.
Jak się okazało, konkurs nie okazał się trudny, więc rozdawane w nagrodę dukaty diabelskie szybko trafiały do rąk szczęśliwców.
Dlaczego dukaty diabelskie pojawiły się akurat w Noc Muzeów wyjaśniamy w opowieści, która powstała specjalnie z tej okazji.
Kasztelanka Anka i diabelskie dukaty
Swego czasu, na zamku w Łęczycy mieszkał kasztelan Marcin. Miał córkę Ankę, panienkę na wydaniu. Ojciec przyrzekł jej rękę dzielnemu rycerzowi - Jankowi z Przedmieścia.
Młodzi darzyli się szczerym uczuciem, kiedy więc rycerz Janko z Przedmieścia udał się na wyprawę wojenną, kasztelanka Anka niecierpliwie czekała na narzeczonego. Kilka razy dziennie wbiegała na zamkową wieżę, by z jej szczytu wypatrywać powrotu ukochanego. Rycerz Janko wciąż jednak z wyprawy wojennej nie wracał.
Diabeł Boruta, który mieszkał w zamkowych lochach, bardzo lubił kasztelankę Ankę. Z niepokojem obserwował dziewczynę, bowiem z dnia na dzień kasztelanka Anka stawała się coraz bardziej smutna. By oderwać dziewczynę od niewesołych myśli i trochę rozweselić, przynosił jej drobne prezenciki: a to barwny kwiatek, ptasie piórko lub kolorowy kamyk. Niestety podarunki, sprawiały że jej nastrój zmieniał się tylko na chwilę.
Któregoś dnia Boruta przyniósł dziewczynie prezent niezwykły.
- Kasztelanko Anko, mam dziś dla ciebie złote dukaty z moich podziemnych skarbów.
- Och Boruto, znam ja te twoje skarby. Niby je dajesz, ale potem zamieniasz w kamienie. Pewnie więc i te dukaty zamienisz w zwykłe, bezwartościowe blaszki.
- Zaufaj mi i sama się przekonaj.
Kasztelanka Anka wzięła jedną, złoto - srebrną monetę i z ciekawością obracała ją w palcach.
- O, tu są jakieś litery – zaczęła mozolnie sylabizować – e, dalej chyba u, takie rozwichrzone to r, a na końcu to o. Tu napisane jest euro – stwierdziła. Ale co to znaczy?
- To znaczy, że ta moneta będzie kiedyś ważna dla ludzi zamieszkujących dużą część naszego kontynentu.
- Tak mówisz Boruto? Pewnie masz rację – rzekła kasztelanka Anka, a następnie niewiele myśląc włożyła dukata do buzi. Poczuła rozpływający się w ustach czekoladowy smak.
- Mmm,ale pyszne…. Boruto! Zamieniłeś diabelskiego dukata w zamorską słodycz!
- Tak kasztelanko Anko, ale ten czar działa tylko dziś!