aktualności
Pogawędki o eksponatach
Realizując cykl naszych pogawędek, tematem dzisiejszych czynimy:
Wyroby kowalskie
W dawnej społeczności wiejskiej kowal zawsze zajmował wysoką pozycję. Obok wójta i młynarza należał do najbardziej zamożnych mieszkańców. Kuźnia zaś, prócz tego, że była miejscem pracy, pełniła także rolę nieformalnego centrum spotkań, dyskusji i wymiany informacji.
Warsztat
pracy kowala tworzyły: palenisko, miech i kowadło, a także różnej
wielkości młoty, kleszcze, obcęgi, punktaki itp. Podstawowym jego
zajęciem było kucie podków i podkuwanie koni. Wykonywał też
podstawowe narzędzia do pracy na roli: pługi, brony, sierpy,
siekiery, a także elementy okuć do wozów, sań i wrót.
Wśród kowali znajdowali się nie tylko zwykli rzemieślnicy, ale też prawdziwi mistrzowie w swoim fachu. Wielu z nich mogło pochwalić się wrodzonym talentem i umiejętnościami, daleko wykraczającymi poza kowalstwo użytkowe. Zdolni kowale tworzyli przedmioty ozdobne, służące upiększaniu i dekoracji. Wśród wyrobów zaliczanych do kowalstwa artystycznego znajdowały się m. in. okucia do drzwi, skrzyń i kufrów, kraty do okien klamki i kłódki. Osobną grupę stanowiły krzyże nagrobne, będące niejednokrotnie świadectwem najwyższego mistrzostwa.
Jednym
z dużego grona utalentowanych łęczyckich kowali był nieżyjący
już Zygmunt Gumiński. Urodził się w w 1914 r. w podłęczyckim
Tumie. Tam też rozpoczął swoją przygodę z profesją kowalską,
terminując w miejscowej kuźni.
Do Łęczycy trafił po II wojnie światowej. Do początków lat 80. XX wieku prowadził warsztat mechaniczno – ślusarski przy ówczesnej ul. M. Buczka 3/5 (obecnie ul. Kaliska). Realizując swoje zainteresowania kowalstwem artystycznym, w wolnych chwilach wykonywał m. in. różnego rodzaju klamki, kłódki, świeczniki, krzyże, a także tasaki rzeźnickie ozdobione postaciami zwierząt.
Do
najciekawszych prac Zygmunta Gumińskiego należą dowcipne figurki,
wyobrażające jadące na koniach diabły z widłami w dłoniach.
Powstały w 1970 r. Te kute w żelazie rzeźby artysta wyposażył w
dodatkowe rekwizyty: rogatywki i lance. Kiedy diabelskie rogi
przykryje się czapkami, a widły wymieni na lance – diabelska
konnica przeobraża się w oddział dzielnych ułanów.
Zygmunt Gumiński tłumaczył, że w ten sposób złożył symbolicznie hołd polskim żołnierzom, walczącym w czasie Bitwy nad Bzurą w 1939 r. Odwagę i męstwo, jakim wykazali się wtedy na na polu walki, porównał do mocy diabelskich.
Żelaznych jeźdźców autorstwa Zygmunta Gumińskiego, prezentujemy na naszej stałej wystawie etnograficznej.