aktualności

Pogawędki o eksponatach
Stare, wiejskie cmentarze. Miejsca zadumy nad upływającym czasem i pamięci o ludziach , którzy odeszli. Okazałe grobowce i skromne mogiły. Na nich proste, drewniane i ozdobne, żelazne:
Krzyże nagrobne
Kute
w żelazie krzyże nagrobne były dziełem wiejskich kowali.
Wykonywane na zamówienie, wśród standardowych wyrobów kowalskich
zajmowały ważne miejsce. Były świadectwem kunsztu kowala, jego
zdolności i wrażliwości estetycznej. Wpisywały się w tę
dziedzinę sztuki ludowej, którą dziś nazywamy kowalstwem
artystycznym.
Wśród kowali regionu łęczyckiego, w których dorobku odnaleźć można krzyże nagrobne, znajdują się nieżyjący już kowale m. in.: Stefan Morawski i Bogdan Matczak z Turu, Janusz Olejniczak i Marian Matczak z Wólki, Józef Ostaszewski z Psar.
Stare, ręcznie kute krzyże, pochodzące z nieistniejących już kuźni, jeszcze dziś znaleźć można na niektórych cmentarzach naszego regionu.
Na fotografiach - cmentarz w Giecznie. Zdjęcia z archiwum Muzeum w Łęczycy. ***
Od minionego Święta Wszystkich Świętych i Zaduszek minęło już kilka dni. Zapamiętamy je na długo, bowiem z powodu pandemii były inne od poprzednich. Bez możliwości wejścia na cmentarz i zapalenia świateł na grobach najbliższych. Atmosfera, panująca w tym roku na polskich nekropoliach, nieodparcie przywołuje na myśl opis cmentarza, który odnaleźć można w pierwszym tomie „Chłopów” St. W. Reymonta:
„(…) A tam na (...) grobach, cicho było, pusto i mroczno - tam leżeli zapomniani, o których pamięć umarła dawno - jako i te dnie ich, i czasy, i wszystko: tam jeno ptaki jakieś krzyczały złowrogo i smutnie szeleściła gęstwa, a gdzieniegdzie sterczał krzyż spróchniały – tam leżały pokotem rody całe, wsie całe, pokolenia całe - tam się już nikt nie modlił, nie płakał, lampek nie palił...wiatr jeno huczał w gałęziach a liście rwał ostanie i rzucał je w noc na zatracenie...(...)”.