aktualności
TRADYCYJNA WIELKANOC W ŁĘCZYCKIEM
W regionie łęczyckim przygotowania do Świąt Wielkiej Nocy rozpoczynały się na wiele dni wcześniej. Poprzedzało je wielkie sprzątanie domu, budynków gospodarczych i całego obejścia.Wymiatano wszelkie śmieci, bielono ściany wapnem i wietrzono pościel. Podwórze starannie zamiatano i posypywano żółtym piaskiem.
W izbach pojawiały się nowe, specjalnie przygotowane dekoracje. Na odświeżonych ścianach przyklejano kolorowe wycinanki, święte obrazy okalano kwiatowymi girlandami, a pod sufitami powieszano delikatne, słomiane pająki. Domowy ołtarzyk ustawiano na białym obrusie i ozdabiano dwoma bukietami o sercowatym kształcie,wykonanymi z bibułowych kwiatów. Między nimi było miejsce dla świętej figurki i glinianego baranka.
W Wielkim Tygodniu trwały intensywne prace w kuchni. Gospodynie
robiły mięsa i wędliny, piekły chleb i ciasta. Z pomocą dzieci przygotowywały pisanki.
Tradycyjne łęczyckie pisanki miały skromne wzory, wypisane woskiem za pomocą pisaka ze słomy
oraz kolory uzyskane z naturalnych barwników. Najpopularniejszym były różne odcienie brązu,
pochodzące zgotowania jajek w łupinach cebuli. Mode, podrosłe zboże nadawało kolor zielony, zaś
suszone płatki kwiatu malwy barwiły na fioletowo. Na skorupkach jednobarwnych skrobano ostrym
narzędziem wzory o motywach kwiatowych, geometrycznych lub fantazyjnych. Dla lepszego efektu pisanki
nacierano tłuszczem, dzięki czemu ładnie błyszczały.
Malowane jajka były podstawowym składnikiem, bogatego w naszym regionie, święconego. Do wyłożonej białym ręcznikiem kopańki, która pełniła niegdyś rolę dzisiejszego koszyczka, wkładano kawałki szynki i kiełbasy, placek z okruszkami, chleb, pieprz, sól, chrzan, jabłka i miód. W tradycyjnym łęczyckim święconym musiał znaleźć się także baranek z żółciótkiego masła, barwionego sokiem z marchwi, biały ser przewiązany czerwoną wstążeczką oraz wódka w specjalnej flaszeczce zwanej bączkiem.
W Niedzielę Wielkanocną mieszkańców regionu łęczyckiego witały huki wystrzałów. Młodzi mężczyźni strzelali na wiwat z kalichlorku lub karbidu, głośno obwieszczając wszystkim Zmartwychwstanie Chrystusa.
W Wielkanoc, jak w każdy świąteczny dzień,nie wykonywano żadnych fizycznych robót, nie wolno też było gotować. Podawano więc posiłki bez dymu, czyli odgrzewano te, przygotowane wcześniej. Tradycyjne śniadanie rozpoczynano od dzielenia się jajkiem i składania życzeń Wesołego Alleluja. Zjadano odrobinę chrzanu na pamiątkę, że Chrystus na krzyżu był pojony goryczą. Następnie na stole pojawiała się obowiązkowa w Łęczyckiem - zupa chrzanowa na maślance.
Poniedziałek Wielkanocny rozpoczynał tradycyjny śmigus– dyngus, w regionie łęczyckim zwany oblewką. Zwyczaj ten, nawiązujący do starego obrzędu pogańskiego, w
którym istniał kult wody, miał charakter zalotny. Ofiarami
lanego poniedziałku padały bowiem dziewczęta, a szczególnie
te, o których względy i uczucia starali młodzi kawalerowie. Oblanie wodą
było dla nich wyróżnieniem, pominięcie zaś znakiem braku zainteresowania i sromotą. I choć dyngus kończył się często dla wielu z nich kąpielą w stawie lub rzece, wieczorem wszyscy spotykali
się na zabawie w karczmie.
Tradycyjnym
zwyczajem
wielkanocnym,
kultywowanym na
terenie regionu łęczyckiego do roku 1939 było chodzenie z gaikiem oraz chodzenie z
kurkiem. Od
zawsze stanowiły symbole wiosny i urodzaju.
Zwyczajowy gaik był
zieloną gałęzią
świerku, jałowca lub sosny przystrojoną piórami, wstążkami i kwiatami, na szczycie której umieszczano laleczkę oraz
czerwonego, papierowego kogucika. Z gaikiem wędrowały
dziewczęta, odwiedzając poszczególne gospodarstwa. Składały życzenia, śpiewając:
Nasz gaiczek w lesie rosnął
a teraz go panny niosą.
Nasz gaiczek, nasz zielony,
wstążeczkami przystrojony.
W
tradycyjnym chodzeniu z kurkiem, zwanym też chodzeniem z kogutkiem brali udział
wyłącznie mężczyźni, tworzący grupy tzw. kurcorzy. Liczyły od 10 do 12 osób. Kurcorze
nosili barwne stroje. Szczególną uwagę zwracały ich wysokie czapki z czerwonym dnem i srebrzystym
otokiem, przybrane wstążkami, cekinami i paciorkami. Mężczyźni dzierżyli w rękach drewniane szable,
bądź malowane na czerwono kije.
Głównym rekwizytem kurcorzy był jednak dwukołowy wózek z dyszelkiem, starannie udekorowany wstążkami, piórami i wisiorkami.Pośrodku wózka umieszczano drewnianego lub żywego kogutka. Kurcorze odwiedzali kolejno wszystkie zagrody, śpiewali piosenki i przymawiali się żartobliwie o poczęstunek:
Idziemy tu z kurkiem
siedzi kurka z jajkiem,
jeszcze kurka nie zniosła,
już nam gospodyni wyniosła!
Wiele z tradycyjnych zwyczajów, obecnych niegdyś w przestrzeni dawnej wsi łęczyckiej, zanikło. Malowanie jajek oraz śmigus – dyngus są nadal obecne.
Anna Dłużewska – Sobczak
Kustosz
Muzeum w Łęczycy
Łęczycka zupa chrzanowa
Składniki:
1 litr wody
3 litry maślanki
3 korzenie chrzanu
1 łyżka mąki
10 jajek
¼ litra śmietany
sól, pieprz
Wykonanie:
Zagotować wodę, do wrzątku dodać maślankę i chrzan starty na tarce o drobnych oczkach, gotować na wolnym ogniu ok. ½ godz. cały czas mieszając. Zrobić zaklepkę z mąki i wody, zaprawić zupę. Do śmietany wbić jajka i dokładnie roztrzepać, następnie wlać do gotującej się zupy i jeszcze raz zagotować pilnując, by się nie przypaliła.
Więcej informacji o łęczyckich zwyczajach wielkanocnych znaleźć można m. in w:
I. Lechowa, Tradycyjny rok obrzędowy we wsiach Polski środkowej (W:) Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi 1983, s .etnograficzna, nr 24 s. 17 - 192
W.Drozdowska, Kurek ze wsi Łęka (W:) Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi 1964, s.etnograficzna nr 8, Łęczyckie, s. 227 – 233
J. P. Dekowski, Z badań nad pożywieniem ludu
łęczyckiego(W:) Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi 1964,
s. etnograficzna nr 8, Łęczyckie, s. 185 - 197
Foto:
1. Antoni Kamiński "Malowanie jajek", 1982 r.
2. Andrzej "Cichoń Dyngus", 1987 r.
3. Władysław Baranowski "Dyngus", 1987 r.
4. Tradycyjne łęczyckie pisanki